Jesli to nie miala byc podroz zycia to przynajmniej najdalsza wyprawa jaka kiedykolwiek odbylem.
Sobotni lot do delhi nie doszedl do skutku.Po wejsciu do samolotu okazalo sie ze jest niesprawny i musimy go opuscic z powodu awarii technicznej.Spece prawie rozebrali prawe skrzydlo.razem z pozostalymi podrozujacymi do Indii zostalismy przebukowani na niedzielny ale popoludniowy lot przez Moskwe.W ten sposob weekend mam w plecy.Mam nadziej ze to dobrego zle poczatki.Jutro "idu szagaju pa maskwie"...